Wczoraj wieczorem spędził półtorej godziny na drzewie, atakowany przez sroki. Strasznie bał się zejść. Pomogli mu pracownicy poznańskiego MPK, którzy przyjechali z wysięgnikiem i ściągnęli malca z drzewa. Straż Miejska przywiozła go do nas.
Nic mu nie jest – był tylko strasznie zapchlony, ale już wczoraj poradziliśmy sobie z tym problemem, odrobaczyliśmy go, zaszczepiliśmy. Jest jeszcze zestresowany, syczy i prycha. Będziemy go oczywiście socjalizować, a po dwóch tygodniach kwarantanny – o ile nie zgłosi się jego właściciel – powinien być gotów do adopcji.