Kiedy przyjechał do schroniska, cały czas się trząsł. To nie była choroba, to był strach. Strach, który nie opuszczał go przez te trzy tygodnie, które u nas spędził.
Dżeki, czternastoletni parson russel terrier, trafił do nas we wrześniu. Przyjęliśmy go, bo jego starszy, schorowany właściciel nie miał sił się nim zajmować. Dżeki też jest chory, na serce. Wyjątkowo źle znosił pobyt w schronisku, cały czas się trząsł, nie wychodził z budy, nie chciał jeść. Jego szanse na adopcję – starego i chorego psa – były niewielkie. Zaapelowaliśmy więc o dom dla niego, stały lub tymczasowy. Zgłosiło się kilka wspaniałych osób. Wczoraj Dżeki – tulony przez nową opiekunkę tak, że przestał się trząść – pojechał do domu. Mamy nadzieję, że otoczony ciepłem i miłością znów uwierzy w ludzi. Na razie zaprzyjaźnił się ze swoimi współlokatorami, psem i kotem.