Tito
Tito trafił do pani Moniki we wrześniu z naszego schroniskowego domu tymczasowego. Właścicielka o swym kocie piszę tak:
Tito dostał swoje imię w domu tymczasowym i przylgnęło do niego jak ulał. Trochę jest słodkim Titkiem, a trochę niezależnym dyktatorem jak sam Josip Broz Tito, ale zupełnie pozbawiony jest agresji i buntu. Nie jest też najmiziastszym z kotów, ale gdy przyjdzie łaskawie na kolana, człowiek naprawdę czuje się przez niego kochany.
Właściwie to Tito i nasz siedmioletni syn wybrali siebie wzajemnie. To dla niego opuścił swoją kryjówkę pod szafą i tak już chodzą, śpią i jedzą razem.
Jest oczywiście najpiękniejszym z czarnych kotów. Oczy świecą mu starym złotem, sierść mieni się grafitowo, a chodząc swym wdziękiem zawstydziłby nawet panterę. Jest z nami od ponad pół roku i nie wyobrażam już sobie domu bez niego.